czwartek, 29 stycznia 2015

Z Wieczernika aż po krańce ziemi

Jaka droga prowadzi z Wieczernika na krańce ziemi?

Oczywiste jest, że przede wszystkim długa, bo trwającą już prawie 1985 lat (zakładając datę śmierci Jezusa w dniu 7.04.30 a Pięćdziesiątnicy 50 dni później), a biorąc pod uwagę dane organizacji misyjnych,  jeszcze nie kompletnie zakończona!

Oczywiste jest także, że zbroczona jest krwią Męczenników i Świętych, którzy ponieśli ofiarę z własnego życia i to nie tylko Męczenników z zamierzchłych czasów, kiedy chrześcijaństwo rodziło się w Jeruzalem i całym Cesarstwie Rzymskim, ale współczesnych: tych z Syrii, Korei Północnej…

Czy jednak oczywiste jest dla Ciebie, że jest ona naznaczona modlitwą, postem i trwaniem przed Bogiem na kolanach w płaczu i rozdzieraniu serc…?

Kiedy czasami rozmawiamy na tematy modlitwy z innymi, widzimy zawsze wielkie zainteresowanie Wieczernikiem i trwaniem na modlitwie w oczekiwaniu na Ducha Świętego, ale czasami mam wrażenie, że nie było to dokładnie tak, jak dziś to sobie wyobrażamy.

Jakie jest nasze współczesne wyobrażenie: zorganizujmy Wieczernik, módlmy się dzień, dwa, pięć dni, a przyjdzie Duch Święty i nadejdziedc przebudzenie i będziemy głosić Ewangelię z wielką mocą i odwagą…

Czyli? MY! To MY powiemy Bogu ile będziemy czekać, potem MY zostaniemy napełnieni Duchem i MY sprowadzimy przebudzenie, które przez cuda i znaki czynione przez NAS się stanie…

A jaki jest wzór znany nam z Dziejów Apostolskich? Apostołowie oczekiwali na obietnicę Ojca…
Trwali jednomyślnie na MODLITWIE, nie wiedząc KIEDY się stanie i nawet nie wiedząc CO się stanie i JAK mają dalej postępować! CZEKALI NA MODLITWIE!


Kiedy się to stało, zaczęli głosić, ale nie zapomnieli o MODLITWIE:

Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach,
przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca (Dz 2:46)

Kiedy przyszło cierpienie i prześladowanie, oni w MODLITWIE:

podnieśli jednomyślnie głos do Boga (Dz 4:24)

Kiedy ogrom pracy ich przytłoczył i zaczęły się problemy, ich decyzja była jednoznaczna i wymowna:

My zaś oddamy się wyłącznie modlitwie i posłudze słowa (Dz 6:4).

Gdy Bóg otwierał nam - niegdyś poganom drogę do siebie, kluczem była MODLITWA Piotra:

Następnego dnia, gdy oni byli w drodze i zbliżali się do miasta,
wszedł Piotr na dach, aby się pomodlić (Dz 10:9)

Z miejsca MODLITWY Paweł i Barnaba zostali wysłani w świat, by głosić Ewangelię:

Gdy odprawili publiczne nabożeństwo i pościli, rzekł Duch Święty:
Wyznaczcie mi już Barnabę i Szawła do dzieła, do którego ich powołałem.
Wtedy po poście i modlitwie oraz po włożeniu na nich rąk, wyprawili ich Dz 13:2-3)

Czy po czasach apostolskich coś się zmieniło? Nie do końca: mamy przecież ojców pustyni, ruch monastyczny, klasztory i przebudzenia, które są prostą konsekwencją modlitwy, na której trwało setki tysięcy osób…

A dziś? My zagonieni, zapracowani… MY…

A kto zatroszczy się o Serce Boga…
Kto zatroszczy się o Jego lud - Izrael i bez wytchnienia nie da Mu spokoju aż nie uczyni Jeruzalem przedmiotem chwalby na ziemi (Iz 62:6-7)

Przecież jego miejscem zamieszkania jest NIEBO, w którym dniem i nocą wołają Święty, Święty, Święty…


JEGO środowiskiem jest chwała i uwielbienie - chcesz doświadczyć JEGO Obecności - zapewnij MU odpowiednie środowisko…

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Dlaczego warto spędzać czas w miejscu, gdzie trwa modlitwa i uwielbienie?

O jedno proszę Pana, tego poszukuję: bym w domu Pańskim przebywał po wszystkie dni mego życia, abym zażywał łaskawości Pana, stale się radował Jego świątynią. (Ps 27,4)




Właśnie, dlaczego? Chyba najlepszą odpowiedzią będzie moje własne świadectwo – spędzam czas w domu modlitwy właściwie codziennie od prawie 4 lat i wiem, że jest to najlepsze miejsce dla mojego ducha, duszy i ciała. Nie dlatego, że jestem wyjątkowo powołana do bycia w takim miejscu – po prostu dlatego, że tak naprawdę wszyscy usychamy bez czytania i słuchania Słowa, bez rozważania Go. Bez adoracji i uwielbienia Jezusa zagłębiamy się w naszych sprawach i problemach i zapominamy, kim naprawdę jest nasz Bóg. Jeżeli nie wołamy o przyjście Bożej woli do naszych rodzin, miast, kraju, to nasze serca obojętnieją wobec narastającej wokół nas ciemności i niesprawiedliwości.

Wyznam Wam w tajemnicy, że moja służba w domu modlitwy nie jest powołaniem z wielkim hukiem i objawieniem - tak naprawdę zaczęło się od wielkiego pragnienia sprawiedliwości i niezgody na narastającą ciemność. I objawieniem było to, że jedynym ratunkiem jest wołanie do Boga o Jego wolę. Potem przyszło kolejne objawienie – życie oddzielone dla Boga, wypełnione Słowem, modlitwą, postem i uczynkami miłosierdzia to przecież normalne chrześcijańskie życie. Tylko że ciężko jest trwać w tym samemu. Dlatego tak bardzo potrzebujemy przebywać w miejscach, gdzie wierzący nieustannie uwielbiają Jezusa, potrzebujemy zanurzać się razem w Jego Słowie i stawać wspólnie przed Bożym tronem.

Cytat z psalmu 27,4, który jest na początku tego wpisu, pokazuje wielkie pragnienie i tęsknotę psalmisty za Bożą świątynią. I myślę, że to jest najważniejsze i że to daje nam determinację do trwania w miejscu modlitwy i uwielbienia Boga– PRAGNIENIE JEGO SAMEGO.

I takiego właśnie pragnienia Wam życzę :-)



czwartek, 8 stycznia 2015

Jezus Chrystus - Sługa Boży

Wyspy, posłuchajcie Mnie! Ludy najdalsze, uważajcie! Powołał Mnie Pan już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię. Ostrym mieczem uczynił me usta, w cieniu swej ręki Mnie ukrył. Uczynił ze mnie strzałę zaostrzoną, utaił mnie w swoim kołczanie. I rzekł mi: Tyś Sługą moim, Izraelu, w tobie się rozsławię. Ja zaś mówiłem: Próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły. Lecz moje prawo jest u Pana i moja nagroda u Boga mego. Wsławiłem się w oczach Pana, Bóg mój stał się moją siłą. A teraz przemówił Pan, który mnie ukształtował od urodzenia na swego Sługę, bym nawrócił do Niego Jakuba i zgromadził Mu Izraela. A mówił: To zbyt mało, iż jesteś Mi Sługą dla podźwignięcia pokoleń Jakuba i sprowadzenia ocalałych z Izraela! Ustanowię cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi. Tak mówi Pan, Odkupiciel Izraela, jego Święty, do wzgardzonego w swej osobie, do budzącego odrazę pogan, do niewolnika przemożnych: Królowie zobaczą cię i powstaną, książęta padną na twarz, przez wzgląd na Pana, który jest wierny, na Świętego Izraelowego. Księga Izajasza 49:1-7



W księdze Izajasza znajdujemy kilka proroczych pieśni o Słudze Bożym - Jezusie. Poruszają one temat Jego męczeństwa i chwalebnego panowania. Warto je studiować – głębia objawienia Jezusa, jaka z nich płynie, jest niesamowita. Na bazie rozdziału 49 przygotowywaliśmy jakiś czas temu nauczanie o wspaniałości Jezusa, często rozważamy ten fragment również w trakcie naszych sesji modlitewnych w Domu Modlitwy. 

Fragment ten rozpoczyna się wezwaniem, aby wszyscy - także Ci, którzy są daleko od Boga Ojca i od Chrystusa, zwrócili swą uwagę na to, co Jezus ma do powiedzenia. Wołanie jest skierowane do ciemnych, oddalonych, pogańskich miejsc, dalekich krajów. Jezus, namaszczony przez Ojca, jest jedynym, którego mamy słuchać - wśród wielu głosów, które rozbrzmiewają wokoło - to Jego głos jest godzien uwagi. Tylko On może nam dać uszy do słuchania oraz maść, abyśmy namaścili swoje oczy tak, by przejrzały. Co chce nam powiedzieć?
Zanim powstał świat, Jezus został powołany i namaszczony przez Ojca. Sam nie uzurpował sobie nic - to Bóg Go przeznaczył i przygotował - ukrył go, jak miecz w cieniu dłoni, jak strzałę w kołczanie - aż do przyjścia wyznaczonego czasu. Chodząc po ziemi Jezus „ukrywał” się przed ludźmi, nazywając się Synem Człowieczym – tylko dla tych dobrze znających Pismo było jasnym, kim On jest! Bóg – Król królów i Pan panów – przyszedł jako człowiek, obdarty ze swej chwały; Jego piękno i chwała, moc i potęga zostały ukryte, zasłonięte przed wzrokiem ludzkim. Wielu tych, którzy oczekiwali Mesjasza, potężnego króla, nie rozpoznało Go w bezbronnym dziecku, a potem prostym cieśli. "Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał." (Iz. 53:2). Teraz także Jezus jest ukryty, aż do momentu, kiedy ujrzy Go każde oko i ludzie będą biadać nad tym, którego przebili (Ap. 1:7).

W proroczej pieśni z księgi Izajasza, Jezus nazwany został Izraelem. I można powiedzieć, że tak jak Jakub (nazwany potem przez Boga Izraelem, por. I Moj. 32:29) Jezus również walczył z Bogiem po to, aby ludzkość mogła być zbawiona. Jezus został sługą i ogołocił samego siebie - to kosztowało Go wszystko: pozwolił zamknąć swoją wszechpotężną istotę w kruchym, śmiertelnym ciele ludzkim. Bóg stał się człowiekiem. Król stał się sługą. Ten, który podtrzymuje wszystko słowem swej potęgi, dał się zmiażdżyć Bogu cierpieniem za nasze grzechy. 

Poprzez posłuszeństwo Jezusa w trakcie jego posługi na ziemi imię Boga Ojca zostało uwielbione – tak samo, jak w Jego śmierci oraz zmartwychwstaniu. Teraz wyczekujemy powtórnego przyjścia Jezusa, a imię Boga ponownie zostanie wywyższone.

Dlaczego więc w pewnym momencie pada stwierdzenie „próżno się trudziłem”? Patrząc na życie Jezusa tylko w kontekście tych kilkudziesiędziu krótkich lat spędzonych na ziemi, trudno nie przyznać temu racji: naród, do którego przyszedł, odrzucił Go; miasto, w którym służył – nie poznało czasu swego nawiedzenia. Urodzony w prostej rodzinie, zanim rozpoczął swoją służbę, pracował jako cieśla, umarł haniebną śmiercią. „Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.” (Iz. 53:3)


A jednak dobrze wiemy, jak kończy się ta historia! Jezus, którego w czasie pierwszego przyjścia odrzucił Izrael, stał się zbawieniem także i dla pogan. Dzisiaj zasiada po prawicy Ojca w pełni chwały i uwielbienia, a Jego dziedzictwem stały się narody. Już niedługo nadejdzie czas, kiedy w niebie rozlegnie się wołanie „Godzien jesteś wziąć księgę i jej pieczęcie otworzyć”, a Ten, który stał się niewolnikiem przemożnych, powróci jako Król w pełni chwały do obiecanego Mu miasta i zasiądzie na tronie na Syjonie. Maranatha. Przyjdź Panie Jezu.