niedziela, 4 września 2016

Uczta

Co czujecie, szykując posiłek dla siebie, dla swojej rodziny, swoich przyjaciół? Radość, szczęście, satysfakcję, zmęczenie, znużenie, irytację? Ja doświadczałam każdego z tych uczuć. Jakiś czas temu uświadomiłam sobie, że nawet zwykłe wydawałoby się przygotowanie kolacji po męczącym dniu można postrzegać jako prorocze wejrzenie w to, jaki jest Bóg, co czyni i co wkrótce nastąpi. A wszystko za sprawą lektury książki "Życie wspólne" Dietrich Bonhoeffer. Przeczytajcie sami ten fragment:

"Cóż to znaczy: rozpoznać Jezusa Chrystusa nad darami na stole? Po pierwsze znaczy to: rozpoznać Jezusa jako dawcę wszystkich darów, jako Pana i Stwórcę tego naszego świata razem z Ojcem i Duchem Świętym. "Pobłogosław, co nam dajesz" [40] - modli się dlatego wspólnota przy stole i wyznaje przez to odwieczne Bóstwo Jezusa Chrystusa. Po drugie: wspólnota uświadamia sobie, ze wszystkie dary ziemskie dane są jej jedynie ze względu na Chrystusa, podobnie jak cały świat istnieje tylko z powodu Jezusa, Jego słowa i Jego nauki. On jest prawdziwym chlebem życia; On jest nie tylko dawcą, lecz także darem, i wszystkie ziemskie dary istnieją ze względu na Niego. Tylko dlatego, że słowo pochodzi od Jezusa Chrystusa i natrafia na wiarę, a wiara nasza jeszcze nie jest doskonała, Bóg w swej cierpliwości zachowuje nas dzięki swoim dobrym darom. Dlatego chrześcijańska wspólnota zebrana przy stole modli się słowami Lutra: "Panie Boże, umiłowany Ojcze niebieski, pobłogosław nas i te Twoje dary, które z Twej łaskawej dobroci spożywać będziemy przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana. Amen" [41], i wyznaje przez to, iż Jezus Chrystus jest Bożym pośrednikiem i Zbawicielem. Po trzecie: wspólnota Jezusa wierzy, że jej Pan chce być obecny tam, gdzie się Go o to prosi. Dlatego modli się: "Przyjdź, Panie Jezu, bądź naszym gościem"

Wspólnota stołu jest czymś świątecznym. Jest jakimś - pośrodku pracy powszedniej - wciąż na nowo nam ofiarowanym wspomnieniem odpoczynku Boga po Jego pracy, wspomnieniem szabatu jako sensu i celu całego tygodnia i jego trudów. Życie nasze nie składa się tylko z mozołu i pracy, lecz jest także pokrzepieniem i radością z dobroci Boga. My pracujemy, ale Bóg nas żywi i utrzymuje. I to jest powód do tego, aby świętować (...) Bóg wzywa nas poprzez codzienny posiłek do radości, do świętowania pośrodku dnia powszedniego."


Teraz, szykując posiłki - jak żmudne i banalne i powtarzalne by się to nie wydawało - rozmyślam o tym, że kiedyś sam Bóg przygotuje dla nas ucztę i będziemy go wtedy oglądać twarzą w twarz. (Iz 25,6-7)