O
jedno proszę Pana, tego poszukuję: bym w domu Pańskim przebywał
po wszystkie dni mego życia, abym zażywał łaskawości Pana, stale
się radował Jego świątynią. (Ps 27,4)
Właśnie,
dlaczego? Chyba najlepszą odpowiedzią będzie moje własne
świadectwo – spędzam czas w domu modlitwy właściwie codziennie
od prawie 4 lat i wiem, że jest to najlepsze miejsce dla mojego
ducha, duszy i ciała. Nie dlatego, że jestem wyjątkowo powołana
do bycia w takim miejscu – po prostu dlatego, że tak naprawdę
wszyscy usychamy bez czytania i słuchania Słowa, bez rozważania
Go. Bez adoracji i uwielbienia Jezusa zagłębiamy się w naszych
sprawach i problemach i zapominamy, kim naprawdę jest nasz Bóg.
Jeżeli nie wołamy o przyjście Bożej woli do naszych rodzin,
miast, kraju, to nasze serca obojętnieją wobec narastającej wokół
nas ciemności i niesprawiedliwości.
Wyznam
Wam w tajemnicy, że moja służba w domu modlitwy nie jest
powołaniem z wielkim hukiem i objawieniem - tak naprawdę zaczęło
się od wielkiego pragnienia sprawiedliwości i niezgody na
narastającą ciemność. I objawieniem było to, że jedynym
ratunkiem jest wołanie do Boga o Jego wolę. Potem przyszło kolejne
objawienie – życie oddzielone dla Boga, wypełnione Słowem,
modlitwą, postem i uczynkami miłosierdzia to przecież normalne
chrześcijańskie życie. Tylko że ciężko jest trwać w tym
samemu. Dlatego tak bardzo potrzebujemy przebywać w miejscach, gdzie
wierzący nieustannie uwielbiają Jezusa, potrzebujemy zanurzać się
razem w Jego Słowie i stawać wspólnie przed Bożym tronem.
Cytat
z psalmu 27,4, który jest na początku tego wpisu, pokazuje wielkie
pragnienie i tęsknotę psalmisty za Bożą świątynią. I myślę,
że to jest najważniejsze i że to daje nam determinację do trwania
w miejscu modlitwy i uwielbienia Boga– PRAGNIENIE JEGO SAMEGO.
I
takiego właśnie pragnienia Wam życzę :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz